cze 29 2003

Bez tytułu


Komentarze: 0
Dalszy ciąg mojej suchej w fabułe przeszłości obejmuje... no cóż ciężar samobójstwa.Jako najprostszego wyjścia z sytuacji. Tomka już nie było - zacieraly sie wszystkie granice - nie zależało mi na życiu...Olewanie siebie i wszystkiego wokoło dawało mi satysfakcje - zajmowało i nie pozwalało zwariować - ...Nie dusiłam sie wspomnieniami nie było użalania sie nad sobą - dzis nie wyobrażam sobie takiej sytuacji , ale wtedy nie mogło byc inaczej.Była tylko jedna jedyna sprawa jaka dała mi sie zachłysnąć za dorosłym pojęciem tego co sie działo.Był to czas gdy przekonanie dało mi następny powód do rozpaczy - pomyśłałam - jestem w ciąży - i w tym przekonaniu tkwiłam przez tydzien - najdłuższy tydzień mojego życia - koszmar. Na krótko przed jego śmiercia sie to wydarzyło.Nie powiedziałam mu niczego - było głucho i przerażająco.Wtedy coś sie zmieniło - instynkt zachowawczy - tak dziś to moge nazwać. Jako naiwna młoda kobieta miałam głowe pełną właściowości na taki obrót sprawy. Co mi się już nigdy potem nie zdarzyło nie rozpaczałam - nie myślałam długo nad rązwiązaniem. Było pewne że dziecko sie urodzi że podołam - taka siła tkwi tylko i wyłacznie w nieświadomości. Ale nie da się nie myśleć wogóle - pod uwagę nie brałam dostatecznej odpowiedzialności. Chaos... Tomek dowiedział sie szybciej niz myślałam  - płakał i czule gładził mój płaski brzuch - pomyślałam wtedy - to żałosne - dziś rozumiem... Zaraz potem były wielkie plany jakich nie mogłam słuchać - żygać się chciało jaka sielanka sie szykowała - ale wiem to tylko przypadek jakich wiele - nie miał niczego - poza ojcem pijakiem i własną głową jakiej usilnie używał.To była szansa na życie - dla mnie koniec wszystkiego..Tak strasznie się czuje gdy pomyśle ile razy gasiłam jego ochocze plany , to jak bawienie sie druga osobą - on jako siedem lat starszy mężczyzna wiedział doskonale jak to się robi - ale to nie było to.Było prawdziwie ale jak dla mnie za szybko - za impulsywnie. Mogło się wszystko zmienić - wiem że mogło - możliwe nawet że wszystko zależało ode mnie... Nie skorzystałam z tego - po tygodniu czasu byłam u lekarza - fałszywy alarm. Szczerze mówiąc z tego jak bardzo sie bałam - wyłonił się żal - tak sie przerazilam że bedzie dziecko nowe życie jakie zniszcze - przy czym była rozpacz po nim - zupełnie jakby sie narodziło , a tam u lekarza po prostu umarło. Gdy wychodzilam z gabinetu widziałm jego rozpromienione oczy - był na głodzie ale to było nie ważne teraz...Milczał - to gorsze niż wszystko inne. Żyliśmy tak w żałobie przez najbliżesze trzy czy cztery tygodnie - dla mnie był to czas wzmożonych odwiedzin szpitala a dla niego szoku amfetaminy. Znalazł go kolega na kortach tenisowych blisko osiedla gdzie mieszkał - wypalone ciało , wypalone oczy - śmierć. Może gdyby to dziecko przyszło na świat - byłoby inaczej...
zapominajka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz