Pod lupą nie ma niczego.,..nawet pustki... Byłam u Jacka i było w końcu tak jak chciałam,nie pytał i nie próbował pomagać - dał mi taką czystke jakiej mi brak... I wtedy już pomyślałam o nim na spokojnie,.jest tak ważny.. bardziej niż myśle - jeśli posługiwać się ciasnym umysłem - kocham go... ale jego dotyk nie przyprawia mnie o dreszcze - słuchanie jego głosu nie daje przyjemności.Nie sądziłam że taki rozdział nastanie - był po obu stronach... Nie sprawdzałam na nim swojej niestałości - jej nie odnalazłam a może nie miałam okazji... Wiedział że kochałam meższczyzne w sposób w jaki dziś wydaje się śmieszny i dziwny... Tak pospolicie od niechcenia.I moja subiektywna myśl i ja - miłości jest tak dużo zawsze u każdego w każdej zdrowej istocie.Ale tylko raz wsadza się palce w oczy i już widzi tylko jedno...i mój Jacek jest nadal - ale już nie ze mną... Sporo się napracował - zastał mnie jakie dzikie zwierzątko - głupie i bezrdane...dał mu wole... Swoją wole życia nie potrafie a może nie moge wykorzystać - ... Podano nam cel - oddział neurologi,..znam to od środka,..kiedyś z Anką dawałyśmy koncert amfetaminy - ciało drgało jak przy padaczce - dziś wiem - to ośrodkowy układ nerwowy sie bronił dla niego to jak kwas na skórze niemowlecia - taki rozdzierający ból... Zobaczyłam na tym obchodzie kobiete może 30 paro letnią zaczeła walić głową w mur... krew plamiła ściany - nie było piany na ustach ani niestworzonych rzeczy - latała jak mechaniczna lalka,.wszedzie było pełno moczu i krwii i wtedy... coś mnie przekonało że to jest dla mnie - potrafie to znieść i pamietać wybiórczo... ale nie wiem czy chce... Akademik jest jak sanatorium - nie ma miejsca dla chorych lub chwiejnych ludzi... w świecie na opak - tylko głupi coś zrozumie... Moi wierni znajomi cieszą się z takiej emocjonalnej izolacji jaką sobie wybrałam ale pomagają ...Jedyną okazją był Arek - kolega od kolorowych czapeczek - jak na opisanie człwoieka za prosty...ale pełen pokory i nie mówił - laski - ani - dupeczki - co mi odpowiadało... do póki się nie napił i nie chciał bawić moimi sutkami - był idealnym kolega... Tak potwornie brakuje mi kolegi - który nie patrzy jak pan królik na panią królik - jak na obiek seksualny...chciałabym by dał mi cześć swojej głowy...to taka wiedza co stawia wszystko na nogi i jest władza - nie daje szczecia ale zaspokaja na jakiś czas... Marzy mi się pasja co ma w sobie spokój co zniewoli ale pokocha jak matka córke...
Dodaj komentarz