Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 22 lipca 2003
Coś się zmieniło.Gdybym tylko wiedziała co...nie męczyłoby mnie to tak bardzo... zresztą kto wie.Dzień jest jak pogoda raz słońce raz deszcz.Duszno parno i wogóle mało interesująco.A noc była jeszcze gorsza.Deszcz pukał o szyby a do tego mój stach. Pioruny burza - dygotałam jak dziecko.Z boku na bok - łóżko bardziej mnie denerwowało niż usypiało.Pusia spała w najlepsze a ja miałam sposób na duchote i te odgłosy jak z filmu grozy.W cieniutkiej koszulce i majteczkach spacerowałam po pokojach i obrzerałam sie czekoladkami z rumem.Widocznie pomogło bo już nic dalej nie pamiętam:)Gdy się obudzłam było troszke gorzej - znalazłam się w olbrzymim łózku brata półnaga i z pustym pudełkiem po czekoladkach.Zauważyłam że ostatnio topie smutki w pustych kaloriach...to straszne ale bez przesady.Póki co matka natura jest łaskawa - ale jak długo jeszcze?;) Poza tym wytłumczyłam to już sobie.No nie ważne smutne jest to że się tak przejęłam błyskawicami i tymi łubudu:( Rano zdawało mi się że prześladuje mi pech - ale jak się jest antytalenciem kulinarnym to takie określenie - pech źle brzmi.Jakiś czas później było jeszcze gorzej.Trafiłam w sam środek wojny takiej gorszej niż te nocne błyskawice.Anka znów prowadziła ,,niepospolite ruszenie drzew,,z swoim mrówkojadem.Oni się nie kłóca oni się biją jak ludy pierwotne. Czasem słowa nie skutkują - rozumiem ale czy siła tak?Wogóle jeśli zakładać że taki wynalazek jak miłość - istnieje to czy ma aż tak duży zasięg że tyle znosi? Akurat to mi się nie mieści w głowie.Taka kobieta jest po prostu GŁUPIA!!