Archiwum 13 sierpnia 2003


sie 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Sen...sen był paskudny...ciężko mi o nim myśleć...może dlatego że jest tak prawdziwy... W takim trybie przypominają mi się prozaiczne sprawy. Nigdy nie dawałam siebie emocjami - zauważam że nie potrafie dać miłości - nikomu... To gorsze niż przewrażliwienie - to strach. Co jest pocieszające nigdy nie doznałam załamania nerwowego z powodu żadnego męższczyny, tylko życie tak mnie potrafi hartować.Nie napisze choć bym chciała - ŻAŁUJE... Nie wspomne też o seksie który wszystko buduje i niszczy...Seks szcześcia nie daje ale bez seksu szcześcia nie ma...to szczera prawda choć odstępstwa od reguły się zdarzają. Okazuje sie że na chorym toku myślenia także można wiele wyhodować.Znałam kiedyś osobę która panicznie bała się zakochać tylko dlatego że  małżeństwo tego faceta stało się przed wcześnie zamkniętą księgą.Powtarzał:"wtedy zacząłem od miłości a teraz zaczne od seksu - pewnie się uda" Trudno się dziwić takim poglądom ale czasem się pytam : czemu to jest tak kurewsko skonstruowane?

Czytałam dziś o IBOGAINIE - ponoć to cudowny lek na uzależnienie narkotykowe. Zawisło wprawdzie na poziomie doświadczeń a i skutki uboczne są niepewne ale... Boże co bym dała by mieć do nich dostęp kilka lat temu.Skład chemiczny nieco zbliżony do Ardianu cyjankowego - w odpowienich ilościach działa jak szczepionka. Moja słabość polegała bardziej na wadliwym przystosowaniu ale ilu zostało pokonanych przez biały specyfik z zielonym krzyżykiem. Gdy już czuje się ten obrzydliwy smak pod językiem - zostaje tylko kupa myśl... Co ja wtedy czułam?Przekładając to na język komputera to jakby naciskać na tysiące plików i czekać godzinami aż się otworzą a one ani drgną.Takie są wtedy myśli... Po takich porywach wszystko zwracałam i od nowa... Chce sobie obiecać że już nigdy tak się czuć nie będe ale to raczej nie o to chodzi...

zapominajka : :